Nie do końca udana kradzież
Witam wszystkich w ten upalny dzień,
No dziś wpis nie do końca budowlany. Otóż z racji tego że małżonek malował dziś kotłownię my z synkiem dotrzymywaliśmy mu towarzystwa. Młody pomagał jak zawsze, bawił się i jeździł rowerkiem. I o ten rowerek właśnie chodzi. Po ok. 2h zorientowaliśmy się że rowerka, który leżał przy ulicy koło nasze działki nie ma!!! Ot wyparował. Ludzie są bezczelni, spod domu, garaż otwarty, i w biały dzień go podprowadzili....żeby był jakiś na wypasie to jeszcze bym zrozumiała ale rowerek podzierany z pokolenia na pokolenie i w dodatku uwielbiany przez synka- możecie sobie wyobrazić co młody czuł, płakał biedny aż serce bolało. Wscieklismy się strasznie. Na szczęście mój mąż zabawił się w super bohatera codzienności i postanowił ten rowerek znaleźć :) wiedział ze to jakiś pijaczek ze wsi, bo nikt normalny by się nie odważył. Po niezbyt długich poszukiwaniach mężulo znalazł rowerek w krzakach, blisko zboża ukryty ok. 200 M od domu. Złodziejaszek najwidoczniej nie chciał paradować z nim przez całą wieś ( wzbudziłby podejrzenia) więc postanowił przyjść po niego później. No to ŻYCZYMY UDANEGO SZUKANIA hehehehehehe.